Wielkie zmiany personalne w armii. Kosiniak-Kamysz sprząta po Macierewiczu
Ministerstwo Obrony Narodowej zdecydowało, że gen. Robert Głąb, który jeszcze kilka dni temu piastował stanowisko szefa Sztabu ds. Zarządzania Zasobami w Sojuszniczym Dowództwie Transformacyjnym w Norfolk, a którego kadencja upłynęła na początku sierpnia, wróci do kraju.
Gen. Głąb jest jednym z tych członków korpusu oficerów starszych, którzy pięli się dość szybko po szczeblach kariery za poprzednich rządów. W przestrzeni medialnej zasłynął w 2016 roku jeszcze jako dowódca Garnizonu Warszawa, kiedy to wydał swoim podległym polecenie, aby Ci czerpali informację z mediów publicznych.
Teraz gen. Głąb zostaje przeniesiony do tzw. dyspozycji kadrowej. Oznacza to, że jeśli nie znajdzie się dla niego inne stanowisko, będzie musiał pożegnać się z mundurem – informuje „Onet”.
Czterech kolejnych generałów przeniesionych do dyspozycji kadrowej
Analogiczne decyzje podjęto w sprawie trzech innych generałów, którzy równie szybko awansowali przy poprzednich rządach. Są to gen. Ryszard Parafianowicz, gen. Roman Kopka oraz gen. Grzegorz Skorupski.
Gen. Ryszard Parafianowicz związany był przed laty z Akademią Obrony Narodowej, a po jej likwidacji z Akademią Sztuki Wojennej. W ostatnich latach dostał zadanie certyfikacji Wojsk Obrony Terytorialnej, choć nigdy nie dowodził żadną większą strukturą wojskową.
Gen. Roman Kopka przez lata zajmował się sprawami kadrowymi. Awans generalski i stanowisko dowódcy 7. Brygady Obrony Wybrzeża otrzymał na początku 2021 roku. Była to pierwsza dowodzona przez niego większa struktura wojskowa.
Gen. Grzegorz Skorupski w ostatnich latach piastował stanowiskoradcy koordynatora do dowództwa generalnego rodzajów sił zbrojnych. Wcześniej za to miał być – jak relacjonują „Onetowi” rozmówcy – „oficerem od tzw. czarnej roboty” byłego wiceszefa MON Bartosza Kownackiego.
Do tej czwórki dochodzi gen. bryg. Artur Jakubczyk odwołany kilka dni temu z Międzynarodowego Sztabu Wojskowego w Kwaterze Głównej NATO.
„Mistrzowie szpady giętkiej”
– Wszyscy ci zdymisjonowani oficerowie to ludzie Macierewicza. Mistrzowie szpady giętkiej, bez kręgosłupów moralnych. Byli wielkimi piewcami Macierewicza i blisko z nim współpracującego Sławomira Cenckiewicza. Wchodzili w łaski polityków, dlatego w tamtych czasach kadrowiec zostawał dowódcą brygady, a podpułkownik bez doświadczenia rektorem największej uczelni wojskowej – usłyszał „Onet” od oficera znającego kulisy awansów wymienionych generałów.
Decyzję o zmianach kadrowych potwierdziło MON. „Decyzje szefa resortu obrony narodowej wynikają z potrzeb Sił Zbrojnych RP, posiadania najwyższych umiejętności dowódczych, a co istotne, nie naruszają one ciągłości dowodzenia polską armią” – przekazano „Onetowi” w oświadczeniu.